Eksperci – i polscy, i zagraniczni – są zgodni, że w najbliższych miesiącach czeka nas recesja. Niezależnie od tego, z jaką siłą uderzy w nas osłabienie ekonomiczne, warto już dziś się do niego przygotować.

W ostatnich latach polscy przedsiębiorcy mierzyli się z kilkoma kryzysami. Z moich obserwacji wynika, że dla wielu z nich pierwszą i podstawową reakcją na kłopoty ekonomiczne była tzw. optymalizacja budżetu, czyli – mówiąc wprost – cięcia. I to cięcia często chaotyczne, bo dokonywane naprędce, bez wcześniejszych analiz i bez zgromadzenia odpowiednich danych. Najczęściej dotyczyły liczby pracowników czy działań marketingowych. I choć tego typu posunięcia przynosiły efekty widoczne w tabelkach Excela, w rzeczywistości okazywały się nieefektywne i krótkowzroczne.

Oszczędności i optymalizacja to nie wszystko

No właśnie. Zwolnienia pracowników, redukcje etatów, rezygnacja z niektórych działań mogą mieć sens tylko wtedy, jeśli są odpowiedzią na rzeczywistą sytuację firmy i jej potrzeby. W pozostałych przypadkach długofalowo przynoszą więcej problemów niż korzyści. Są tylko pozornymi oszczędnościami. Przedsiębiorstwa po jakimś czasie przekonują się, że bez zlikwidowanych stanowisk pracy czy w zmniejszonych zespołach nie są w stanie wydajnie funkcjonować. Czyli zamiast oczekiwanej poprawy firmy dostają mniejszą wydajność, niższe przychody i często – konieczność walki o przetrwanie na rynku.

„Optymalizacja, która nie opiera się na aktualnych danych, przebiega zbyt wolno i może nie przynieść oczekiwanych rezultatów.”

Drugą drogą radzenia sobie z kryzysem jest optymalizacja. Przedsiębiorstwa przyglądają się temu, jak działają, i wprowadzają ulepszenia, by pracować lepiej, efektywniej, by realizować zlecenia szybciej i dokładniej, by poprawić procesy i tym samym zmniejszyć koszty oraz zmaksymalizować rentowność. To – w mojej ocenie – jest korzystniejszy sposób walki z recesją niż nieprzemyślane cięcia. Jednak – optymalizacja, która nie opiera się na aktualnych danych, przebiega zbyt wolno i może nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Firma wprowadza zmiany, ale widzi ich efekty dopiero podczas audytu, po kilku czy kilkunastu miesiącach. I dopiero wtedy jest w stanie stwierdzić, czy zaproponowana optymalizacja miała sens, czy nie. W czasach walki o przetrwanie na rynku to stanowczo za długo.

Poprawa jakości pracy, czyli dobrodziejstwa Internetu Rzeczy

Czy da się wprowadzać optymalizacje w taki sposób, by korzystnie i zauważalnie wpływały na działanie firmy? Tak. Należy je jednak oprzeć na bieżących danych, dzięki którym skutecznie poprawimy jakość pracy w przedsiębiorstwach. Przez jakość pracy firmy rozumiem jakość zespołów, procesów, wprowadzanych automatyzacji czy metod zarządzania. One wszystkie składają się na efektywne funkcjonowanie całego przedsiębiorstwa.

Jak poprawiać tę jakość na co dzień? Korzystając z danych, których dostarczają nam rozwiązania Internetu Rzeczy. Elementy IoT – czujniki, karty dla pracowników – gromadzą wielką ilość danych, którą można na bieżąco analizować i na jej podstawie wyciągać wnioski dotyczące pracy zespołów, funkcjonowania procesów, wydajności parku maszynowego czy efektywności kadry zarządzającej i podejmowanych przez nią decyzji.

Co ważne, dobre systemy IoT działają automatycznie i tak samo automatycznie zmieniają przedsiębiorstwo. Na podstawie zebranych danych oceniają pracowników każdego dnia, wpływając tym samym na ich zachowanie. Źle oceniony pracownik poprawia swoją pracę lub wskazuje w procesie błąd, który nie pozwolił mu dobrze wykonać powierzonego zadania.

Rozwiązania Internetu Rzeczy dają możliwość błyskawicznej, codziennej analizy sytuacji w przedsiębiorstwie. Są realnym i bardzo wartościowym wsparciem dla kadry kierowniczej w procesie oceny i poprawy funkcjonowania firmy. IoT pomaga więc managerom w wykonywaniu działań zarządczych, staje się automatycznym miernikiem jakości pracy. Sprawia też, że przedsiębiorstwo „naprawia” się każdego dnia, działa maksymalnie efektywnie, wydajnie i oszczędnie.

Lepiej zapobiegać, niż leczyć

Taki sposób działania firmy nie jest jednak tylko lekarstwem na kryzys. Jest przepisem na dobrze funkcjonujący biznes. Biznes, który będzie może nie całkowicie odporny na spowolnienie gospodarcze, ale na pewno dobrze przygotowany do tego, by wyjść z niego obronną ręką.

Bo w biznesie – jak w życiu – lepiej jest zapobiegać, niż leczyć. Lepiej zrobić wszystko, by zbudować silną i odporną na wstrząsy firmę, niż w obliczu kryzysu wprowadzać na szybko nieprzemyślane zmiany. Dlatego teraz jest najlepszy, a właściwie ostatni moment przed burzą na to, aby zainteresować się rozwiązaniami IoT, dostarczającymi przedsiębiorstwom danych, które pozwolą każdego dnia i na bieżąco oceniać pracę firmy i poprawiać jej jakość.

Trudno dziś przewidzieć, co przyniosą najbliższe miesiące. Warto jednak zrobić wszystko, by ewentualny kryzys nie pogrążył naszych biznesów i nie zmusił do chaotycznych cięć. Kluczem do sukcesu są dane, ale nie one same. Ich analiza i wnioski powinny podnieść jakość pracy, rozumianej jako komplementarny zestaw składający się z dobrych pracowników i sprawnych procesów.