W pierwszej kolejności należy zauważyć, że wykorzystanie licencji w branży IT jest stanowczo częściej używane z uwagi na specyfikę branży oraz na obopólne korzyści, płynące zarówno dla twórców, jak i użytkowników związanych z taką formą „udostępnienia” produktu.

Po pierwsze koszty…

W klasycznym modelu, rozpowszechnianie programów komputerowych oraz korzystanie z nich odbywa się na podstawie odpłatnej licencji. Jeśli weźmiemy pod uwagę rynek B2C, programy, z których codzienne korzystamy – jak np. Microsoft Word, w którym piszę właśnie artykuł, to łatwo odnotujemy fakt, że większość z nich została udostępniona nam właśnie na podstawie licencji. Dlaczego nie przeniesienie praw autorskich? Odpowiedź jest bardzo prosta – to rozwiązanie byłoby nie tylko niepraktyczne, ale również bardzo drogie i nieodstępne dla Użytkowników, a przecież nie taki jest cel.

„Mimo, że w branży IT mówi się (i słusznie), że nabycie oprogramowania „na własność” przeszło do lamusa, to jednak są sytuacje, kiedy taka opcja jest lepsza.”

W relacji B2B również przeważa model licencyjny. Podobnie, jak w przypadku B2C argumentem jest koszt. Z drugiej jednak strony oczywiście, to nie ten argument jest najważniejszy w tej relacji, bo to zależy od dalszego przeznaczenia oprogramowania. Mimo, że w branży IT mówi się (i słusznie), że nabycie oprogramowania „na własność” przeszło do lamusa, to jednak są sytuacje, kiedy taka opcja jest lepsza. Szczególnie w sytuacjach, gdy przedmiotem umowy jest zindywidualizowany produkt (oprogramowanie) wykonany na potrzeby zamawiającego.

Przeniesienie praw autorskich ma charakter trwały, to znaczy, że twórca traci część swoich praw, ponieważ przechodzą one na ich nabywcę. Twórca, zawierając taką umowę, traci  możliwość wpływania na to, co się dzieje z jego oprogramowaniem (nie dotyczy to monopolu prawnego, jakim są osobiste prawa majątkowe – m.in. prawo do podpisania czy integralności dzieła).

Mimo, że przekazanie oprogramowania na podstawie dobrze skonstruowanej licencji wyłącznej umożliwia jego dalszą komercjalizację i rozwój, to umowa przeniesienia praw autorskich ze względu na trwalszy charakter jest korzystniejsza dla zamawiającego w opisanym powyżej kontekście.

Udzielenie licencji (szczególnie niewyłącznej) będzie zatem, co do zasady korzystniejsze dla twórcy. Twórca będzie mieć prawo do korzystania ze swojego utworu, czerpania z niego korzyści i udzielania dalszych licencji – nawet na identyczny zakres uprawnień, dotyczący tego samego utworu.

Po drugie formalności…

Na fakt popularności licencji w branży IT wpływa również ich bardziej przystępna i uproszczona forma umowy. Umowa dotycząca przeniesienia autorskich praw majątkowych powinna zostać zawarta w formie pisemnej – inaczej będzie nieważna. Dodatkowo, przeniesienie powinno odbyć się na podstawie umowy, w której wskazane zostaną tzw. pola eksploatacji – czyli sposoby, w jakie nabywca może korzystać z nabytych praw.

Umowę licencyjną często zawieramy jednym kliknięciem, potwierdzając, że akceptujemy regulamin i często od razu warunki licencji. Nie dziwi więc, że ta forma dominuje w branży IT.

Umowa licencyjna jest terminowa, pozwala na swobodne korzystanie z oprogramowania pod warunkiem zachowania określonych zasad. Licencja niewyłączna może być udzielona nawet ustnie, z pominięciem formy pisemnej. Licencja wyłączna jest bardziej zbliżona do czynności przeniesienia praw autorskich. W modelu B2C  stanowczo dominuje jednak ta pierwsza.

komputer, system

Po trzecie – potrzeby branży

Warto też odnotować szczególnie popularny w branży rodzaj licencji niewyłącznej – zwany Licencjami free-source i open source, których „beneficjentami” (i to wydaje się uzasadnione sformułowanie) obok użytkowników są często twórcy (programiści). Oprogramowanie udostępnione w takiej formie pozwala na nieodpłatne i dosyć swobodne korzystanie, modyfikowanie i kopiowanie kodu źródłowego.

Taka forma udostępniania oprogramowania to sposób na szybszą pracę twórczą z wykorzystywaniem dzieł cząstkowych do stworzenia własnego utworu (oprogramowania), z zachowaniem prawa do pełnej komercjalizacji.

Po czwarte – utrzymanie oprogramowania „w cenie”

Często zawierając umowę licencyjną, nawet nie zauważamy, że mamy „w cenie” utrzymanie oprogramowania. Licencjodawca udostępniając oprogramowanie użytkownikom jednocześnie zobowiązuje się do zapewniania ciągłości funkcjonowania, co jest dla nich dużym ułatwieniem.

Fakt, że umowy licencyjne są bardziej popularne w branży IT nie oznacza, że zawsze są korzystniejsze. Zawierając umowę, warto kierować się celem, jaki chce się osiągnąć przez jej podpisanie.